Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań powinien wybudować drugi stadion. Dla Warty Poznań. Prezes Warty, Artur Meissner, przekonuje dlaczego to takie ważne

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Akademia Warty Poznań zostanie w Grodzisku Wielkopolskim
Akademia Warty Poznań zostanie w Grodzisku Wielkopolskim Robert Woźniak
O tym dlaczego Poznań potrzebuje drugiego stadionu, czym jest, a czym może stać się klub piłkarski, dzieciach, które odsuwają się od sportu i otwartości - rozmowa z Arturem Meissnerem, nowym prezesem klubu piłkarskiego Warta Poznań

Jak to jest, że prawnik szefuje piłkarzom?
Nie wiem czy szefuje piłkarzom... W naszym klubie jest większa struktura. Ale jestem z branży, funkcjonuję w branży piłkarskiej od jakiegoś czasu i to doświadczenie w niej zbierałem. Przez ostatnie pięć lat byłem przy właścicielu Warty, Bartłomieju Farjaszewskim, od kiedy wszedł w ten projekt. I doszliśmy do wniosku, że to jest ten moment kiedy z poziomu rady nadzorczej, z poziomu, że tak powiem: przyglądania się, czas wejść do boju.

A sam pan kopie?
Teraz już bardzo, bardzo sporadycznie. Więcej w ostatnich latach trenowałem hokej na lodzie. Ale w 2016 roku zdarzyła mi się kontuzja pleców i od tego czasu już tak naprawdę bardzo rzadko wracam na lód.

Próbuję dociec czy to spełnienie dziecięcych marzeń, czy chciał pan kiedyś być piłkarzem czy prezesem klubu piłkarskiego?
Jak już to piłkarzem. Raczej rzadko dziecko marzy o tym, by zostać prezesem.

Ale kopać tak…
Ale kopać tak. Dlatego też w ogóle znalazłem się w tej branży sportowej, bo edukowałem się jako prawnik i pomyślałem, że jeśli mam to robić dobrze to powinienem robić w specjalizacji, która będzie mnie interesować. Dlatego wylądowałem w prawie sportowym. Najpierw przez prawie pięć lat pracowałem w kancelarii, która zajmowała się obsługą Lecha Poznań. Później był troszeczkę rozbrat z branżą sportową. I w roku 2018 odezwał się kolega, że trzeba pomóc pewnej osobie przy negocjacjach dotyczących przejęcia Warty Poznań. Wróciłem, przypomniałem sobie jak to jest, zatęskniłem. I utonąłem na dobre.

Czy można powiedzieć, że coś wspólnego projekty pod tytułem Warta i Lech Poznań mają czy to są zupełnie różne światy?
Te kluby grają w Ekstraklasie i to jest w tej chwili ten wspólny mianownik. Ale to są zupełnie inne projekty.

Również finansowo.
Również finansowo.

Mówi pan: projekt Warta. Czy projekt Warta jest ukończony?
Na pewno nie jest ukończony.

W wyobraźni, gdzie pan Wartę widzi?
Gdy wchodziliśmy do tego projektu na samym początku, to gdyby ktoś nam powiedział, że będzie Ekstraklasa, że będzie nasz zawodnik ampfutbolu strzelał najpiękniejszą bramkę na świecie… Kilka miesięcy temu pojechałem do Brukseli na spotkanie klubów europejskich i takie właśnie był flashback w głowie. Myśl: no kurczę, gdyby ktoś nam pięć lat temu powiedział, że będę Wartę Poznań reprezentował na jakimś spotkaniu pod patronatem Komisji Europejskiej, to powiedziałbym - no bajki opowiada. Ale tak to wygląda. Nasze wyniki przekroczyły oczekiwania. I ciężko w tej chwili sobie wyobrazić, dokąd to nas może zaprowadzić.

To już jest stabilny klub, czy są jeszcze jakieś zagrożenia?
Wie pan… ciężko powiedzieć, czy jakiś klub jest stabilny, no może poza Zagłębiem Lubin. Staramy się tę sytuację cały czas stabilizować, tak żeby w odbiorze społeczności Warta była klubem ekstraklasowym i nie jest tam przez przypadek.

Ale będzie klubem gdzieś ze środka tabeli, z aspiracjami? Czy widzi go pan kiedyś w jakieś w lidze mistrzów, może przesadzam z tym marzeniami, ale powiedzmy w rozgrywkach europejskich?
My wolimy robić, nie mówić. Bo jak zaczniemy teraz opowiadać, to ktoś będzie łapał za słówka. To też taka mentalność, którą stara się narzucić właściciel, ale to chyba mamy wspólne: jesteśmy trochę przekorni i lubimy zaskakiwać. To że udało nam się z pierwszej ligi awansować z jednym z najniższych budżetów traktowaliśmy jako taką miłą niespodziankę. I takie niespodzianki chcielibyśmy cały czas robić.

Trochę zastanawiam czy to też nie wynika z tego, że Lech - sąsiad zza miedzy – i jego kibice te ambicje i jeżeli nie ma kilku wygranych meczów to zaraz się zaczyna zwalnianie trenera. A w Warcie tak nie jest.
Nie jest, bo nie ma takiej presji kibiców. Staramy się budować to spokojnie.

Z założenia macie taki pozytywny PR?
To nie jest tak, że my sobie to wymyśliliśmy. Po prostu Warta była klubem, który nie ma wrogów i na tym chcieliśmy budować. Ciężko byłoby budować na jakichś antagonizmach.

To jeszcze wrócimy do tych antagonizmów. Ale zaczniemy od największych problemów: bo klub Warta Poznań nie gra w Poznaniu.
Ja już prawie nie pamiętam, kiedy ostatnio grała w Poznaniu jako gospodarz.

Poznań ma stadion miejski, ale tak naprawdę Lecha Poznań. Wy stadionu nie macie i chcielibyście mieć. Ktoś ma go zbudować?
Jeśli chodzi o sam projekt obiektu, to jest obecnie na ukończeniu i niedługo miasto będzie, mamy nadzieję, odbierać ten gotowy projekt. Firma, która ma wyburzyć dotychczasowy budynek, już pracuje. Za chwilę ma zacząć się proces realizacji boisk. Mam nadzieję, że do tego powrotu doprowadzimy.

Czyj to będzie stadion?
Też miasta, bo stoi na terenach miejskich, więc inaczej być nie może.

A ile będzie kosztował?
Nie wiemy tego jeszcze do końca, ale liczymy się z tym, że powrót do samego Poznania to będzie kwota około 100 milionów.

To dużo mniej niż mówi miasto.
Ale my mówimy o powrocie, czyli tym, co jest dla nas niezbędnym minimum: wybudowanie pierwszej trybuny, która pozwoli nam wrócić do Poznania i grać w Poznaniu.

Zawsze się pojawia taki argument: dlaczego poznaniacy, podatnicy, mają komuś budować stadion. Jak pan obroni się przed takim zarzutem?Najlepiej odpowiada się cytując to, co powtarza właściciel Bartek Farjaszewski, który mówi, że właścicielem Warty się bywa. Ten klub ma 111 lat i to jest dobro tego społeczeństwa, naszego miasta, powiatu, Wielkopolski. To jest klub z dużą historią i to, że B. Farjaszewski jest w tej chwili jego właścicielem nie znaczy, że będzie nim zawsze. To jest coś, o co wszyscy jako poznaniacy powinniśmy zadbać. Mamy kawał terenu w mieście, który miał określoną od lat funkcję. Gdy pojawił się temat, że na terenie starego stadionu Szyca miały być budowane jakieś budynki mieszkalne, mieszkańcy wypowiedzieli się, że to ma być teren rekreacyjno-sportowy. I my do tego chcemy doprowadzić. Mówimy o miejscu, które po pierwsze jest historyczne i wolą mieszkańców ma pełnić taką rolę, a po drugie mamy klub ze 111-letnią historią, który tam się mieści i tam powinien grać. Nie rozumiem dlaczego mówimy, że komuś ktoś ma kupować. My chcemy, by został tam postawiony obiekt, który będzie otwarty dla wszystkich. Nie mówimy o stadionie na 40 000 osób, tylko o mniejszą obiekcie. Obiekt przy ul. Bułgarskiej był budowany pod Euro, na duże piłkarskie granie. Żeby na siebie zarabiał musi zgromadzić co najmniej 15-16 tysięcy kibiców.

A na ile będzie wasz stadion?
Minimum obecnie licencyjne to 5000 i to jest nasz punkt wyjścia. Chcielibyśmy doprowadzić docelowo cały obiekt do poziomu 10 000. Ale wracając do tej otwartości. My chcemy, żeby to był ten obiekt otwarty. Kilka lat temu była historia z Polonią Poznań kobiet, które też awansowały do ekstraklasy. Ostatecznie te dziewczyny wylądowały u nas i grały na naszym obiekcie. Ale my nie mamy nic przeciwko temu, by w przyszłości, jak przyjadą drużyny, które nie zgromadzą 15 czy 20 000 kibiców na trybunach, by tam grałyby. Taka jest nasza misja i cel, by to była żywa tkanka miasta.

Koncerty też?
Mamy nadzieję. Wiemy jak to wygląda na Stadionie Miejskim. Wystarczy żeby wjechało trochę sprzętu na koncert i od razu trzeba wymieniać całą murawę. Tam problem sprawdza się do tego, że jak to niektórzy żartobliwie nazywają: to jest duża pieczara. Jest mało słońca, dużo wilgoci i mało przeciągu. Na mniejszym obiekcie tych problemów będzie mniej.

Powiedzmy, że będziecie mieli wreszcie stadion i będziemy mieli drugą drużynę ekstraklasową. Otwartą. Co jeszcze jest wartością Warty? Ma pan chwilę reklamy.
Ta otwartość na potrzeby i odpowiedzialność społeczna to jest to, na czym staramy się budować tożsamość tego klubu w nowym wydaniu. I wydaje mi się, że to nam się udaje. Mamy ampfutbol, o którym wspomniałem wcześniej.

Z gwiazdą…
Z gwiazdą.

Taką, jakby w Warcie grał Messi.
Chociaż ten przydomek w tej lidze podobno ma inny zawodnik.

Mówimy o Marcinie Oleksym, człowieku, który nie ma jednej nogi i który strzelił bramkę…
Przewrotką.

…wybraną najpiękniejszą bramką ubiegłego roku. Mówimy o człowieku, którego Messi oklaskiwał.
Tak jak wszyscy najwięksi piłkarze.

A bramka przepiękna. To ja teraz panu reklamę zrobię. Macie ekstraklasę, macie ekstraklasowy klub ampfutbolu…
…tam też jest liga mistrzów. I drużynę blind footballu.

Macie drużyny żeńską. Kształcicie dzieciaki, bo akademia futbolowa też jest.
Coś co musimy na pewno odnotować, to otwarcie Akademii w Grodzisku Wielkopolskim. Wcześniejszy hotel jest powoli przerabiany na bursę, dwie drużyny tam trenują. Docelowo ma być tam cała Szkoła Mistrzostwa Sportowego ze wszystkimi rocznikami.

Jak wrócicie do Poznania to ona zostanie w Grodzisku?
Na całym świecie ciężko sobie wyobrazić, żeby dla takiej liczby młodych zawodników, którzy muszą trenować, wygospodarować tak duży teren na boiska. My mamy tam w tej chwili, oprócz płyty głównej, cztery boiska i już powoli nam ciasno. Jak spojrzymy po wszystkich sąsiadach, nawet przywołując kolegów zza miedzy - to oni mają swoją siedzibę we Wronkach.

Bo tam jest taniej?
Grunty są tańsze. Tam jesteśmy w stanie więcej zrobić, jest też przychylność lokalnych władz dla takich inicjatyw, bo to też dla nich w pewien sposób wyróżnienie. Skoro tam już się zadomowiliśmy i poczyniliśmy jakieś inwestycje, żal byłoby tego wszystkiego nie wykorzystać, nie inwestować w swoją przyszłość. Bo Akademia to przyszłość.

Zdradziła mi to osoba związana z klubem, że waszym oczkiem w głowie jest, aby to była wielkopolska szkoła…Stawiamy na lokalność.

Czyli dzieciaki przede wszystkim z Wielkopolski, ale jak jakiś rodzynek z Białegostoku się pojawi?
Jeden jest klub w Europie, któremu się udaje utrzymać tożsamość lokalną – to tylko Bilbao w Hiszpanii, ale to też nie dotyczy tylko Bilbao a całego kraju Basków.

Z czego wynika ta trudność?
Coraz trudniej jest wyselekcjonować i znaleźć chłopaków, którzy grają na odpowiednim poziomie. By była przed nimi przyszłość w zawodowej piłce.

Dzieci odwracają się od sportu?
Jestem chyba za krótko na poziomie zarządu, by rzetelnie na to odpowiedzieć, ale z tego co pamiętam, to coraz trudniej do tych najmłodszych roczników dotrzeć, coraz mniej chętnych jest do tych najmłodszych roczników.

Pandemia posadziła nie tylko dorosłych, ale też dzieci przed komputerami. Słyszymy o epidemii otyłości, epidemii zwolnień lekarskich z wf-u.Jak się spojrzy na profile i Lecha, i Warty to widać, że są reklamy. Zapraszamy do naboru w tych najmłodszych rocznikach, a nie przypominam sobie, by taka potrzeba była, przynajmniej po stronie kolegów niebieskich, w poprzednich latach.

Pieniądze już nie przyciągają?
A może inne rzeczy przyciągają te dzieci? Widzę też po swoich dzieciach, że co innego jest największą atrakcją. Ekran, ekran i jeszcze raz ekran. I my to chcemy zmienić.

Chcecie odciągnąć dzieciaki od ekranów? Jak wyjść do ludzi?
Tym wszystkim co robimy. Pokazujemy, że jesteśmy na nich otwarci, że potrafimy stworzyć dla nich atrakcyjne środowisko, mówimy o rzeczach dla nich ważnych. Dlatego też stawiamy na aspekty społeczne, na aspekty ekologiczne, na walkę z wykluczeniem oraz pamięć o bogatej historii Warty Poznań i ludziach, którzy ją tworzyli jeszcze w czasie zaborów.

To, że postawiliście na ekologię to przypadek?
Jeśli chcemy być podmiotem otwartym, mówiącym o problemach społecznych, to ekologia jest jednym z aspektów, który w dzisiejszym świecie jest takim troszeczkę must have. To było też poszukiwanie tożsamości w tym nowym wydaniu Warty i uznaliśmy, że jako zielony klub musi się wpisywać w ekologię.

Dużo tych drzew już posadziliście?
Trochę tak, ale nie potrafię policzyć.

Czy to się opłaca?
Chyba tak. Jesteśmy klubem bez stadionu w Poznaniu, bez możliwości sprzedawania czy to kibicom czy to partnerom biznesowym miejsc, takich czy innych, a mimo to zbudowaliśmy naprawdę bardzo fajny Klub Biznesu. Tam już jest ponad 60 firm! Przez to, co jesteśmy w stanie zaoferować tym partnerom biznesowym, to o czym mówimy, o tej otwartości, odpowiedzialności społecznej, o środowisku – to trafia do naszych partnerów i to koniec końców się opłaca.
Widzimy, że ten Klub Biznesu funkcjonuje bo i ci partnerzy, mam taką nadzieję, dobrze się tam czują. Z tego co dochodzą mnie słuchy tworzą tam własny biznes, już między sobą.

W Polsce się ukuły dwa powiedzenia. Jedno mówi, że trzeba być maniakiem, żeby iść w piłkę, bo to się nigdy nie opłaca i dlatego to jest zabawka bogatych. A drugi mówi, że to się może opłacać tylko trzeba być kasjerem. Kibice często Lechowi zarzucają, że ma podejście kasowe, że każdą złotówkę ogląda pięć razy, sprzedaje drogo, kupuje tanio, a chcieliby żeby kupował również drogo. Warta poszła zupełnie innym trybem…
Też ogląda każdą złotówkę, to na pewno. Też czasami zdarza nam się wydać jakieś pieniądze na zawodnika, gdy jesteśmy przekonani. Oczywiście nie są to kwoty, o których myślą kibice w kontekście Lecha. W tym biznesie, w polskich warunkach, żeby to się miało szansę w jakikolwiek sposób spinać, trzeba sprzedawać zawodników. Jesteśmy w takim miejscu tego łańcucha pokarmowego, że musimy sprzedawać. I czy to jest Lech Poznań, czy Legia Warszawa, czy Warta Poznań, czy Puszcza Niepołomice - jeśli ten klub ma spinać budżet, to musi sprzedawać zawodników. Można zagrać czasami w europejskich pucharach, pieniądze też jakieś z tego są, ale koniec końców trzeba sprzedawać zawodników.

U was jeszcze wyprzedaży nie było.
Ale już pierwsze transfery wychodzące gotówkowe na swoim koncie mamy, na razie wewnętrzne, krajowe: Szymon Czyż do Rakowa Częstochowa i Aleks Ławniczak do Zagłębia Lubin. I szykujemy się na kolejne. Z tymi transferami to jest troszeczkę tak, że trzeba zbudować swoją historię. Że zawodnicy, którzy z tego klubu wychodzą są wartościowi i coś z nich może być. Kiedyś powiedział jeden z trenerów, że zawodnik z Polski wychodzący kosztuje milion, a taki sam zawodnik mający paszport chorwacki - 5 milionów euro.

Albo 20.
Właśnie. W naszym przypadku jesteśmy na początku tej drogi i zdajemy sobie sprawę, że musimy zacząć sprzedawać zawodników, żeby tę historię budować i by móc w dłuższej perspektywie oczekiwać większych pieniędzy za to, co oferujemy i zaoferują nasi zawodnicy.

Ciężko będzie od prezesa, który sam powiedział że tak po cichu, bez wielkich deklaracji ten klub chce rozwijać, ciężko będzie wydobyć takie stwierdzenie: że tak, kiedyś sprzedamy piłkarza za 10 milionów?
To jest wróżenie z fusów.

Przeskakujemy do rzeczy, która jest specyfiką Warty. Ale nie wiem z czego ona wynikała, z namysłu czy finansów? Bo stawiacie na wyjątkowych trenerów?Tak

Można powiedzieć, że jak do tej pory nie było polowania na jakieś uznane nazwiska tylko miał być młody i… co jeszcze?
Perspektywiczny.

A jak się ocenia perspektywy trenera?
To tak, jak się ocenia perspektywę pracownika: gdy przychodzi on o pracy, to widzimy, jakie ma możliwości, jaki warsztat, jaką ma chęć do nauki, do rozwijania się. To jest praca z ludźmi. To człowiek, który musi pracować z ludźmi i umieć pracować z ludźmi. I ten potencjał trzeba umieć w jakiś sposób ocenić. Byliśmy klubem, który musi za każdym razem oglądać złotówkę z każdej strony, a skoro cię na pewne rzeczy nie stać, to musisz czasami albo zaryzykować albo zrobić coś inaczej, mądrzej. Wymyślić coś, co sprawi, że będziesz w stanie zrobić to lepiej albo na takim samym poziomie, ale za mniejsze pieniądze. Jesteśmy chyba jedynym klubem, który sprzedał dwóch dyrektorów sportowych.

Promujecie ludzi.
Promujemy ludzi i taką mam nadzieję, że będziemy to dalej czynić.

Ile meczów musiałby przegrać trener Warty, żeby stracić stanowisko?
Ale to nigdy nie sprowadza się do meczów. To nie jest jakaś zimna kalkulacja. To powie pewnie każda osoba, która pracuje w piłce, że to zależy od tego czy widzimy że ta osoba ma pomysł. Kryzysy się zdarzają każdemu, my mamy gdzieś z tyłu głowy, że każdy z trenerów, który u nas był, był na górce i szło mu - to my widzieliśmy, że ten dołek kiedyś przyjdzie. To jest dla osób zarządzających bardzo trudna praca, bo ciągle są pod presją, czy to kibiców czy mediów. Trzeba umieć wytrzymać to ciśnienie i podejmować dobre, racjonalne, logiczne decyzje.
Gdy zdarza się seria porażek, trzeba umieć ocenić na ile jesteśmy w stanie z tego kryzysu wejść. Bo wymienić to najłatwiej, ale żeby kogoś dostosować do kultury danej organizacji, trzeba mieć pewność, że ta osoba, która przyjdzie będzie lepsza, czy będzie efekt z jej przyjścia, czy będzie bardziej długofalowy niż tylko dwa, trzy mecze.

Jak jest kryzys siadacie razem i szukacie rozwiązania?
Zawsze.

Kibice nie zawsze to rozumieją.
Taka nasz rola, by właśnie to ciśnienie wytrzymać.

To wracamy do kibiców, bo to też jest specyfika Warty. Zastanawiałem czy kiedyś w historii istniało coś takiego jak bojówkarze Warty?Są tam takie grupki, które coś może czasami pokrzyczą…

A czy rodzi się moda na Wartę?
Ciężko w tej chwili zweryfikować nasz potencjał kibicowski, skoro gramy 56 km od Poznania. I właśnie ten kibic dojrzewający, taki który mógłby do nas przyjść z rodziną, bo to jest potencjalny odbiorca naszego widowiska, decyzję podejmuje w dniu meczu. Jak jest ładna pogoda: a pójdę tu zamiast tu. No i wyprawa do Grodziska to jest coś bardziej złożonego. I to stanowi problem dla nas, dla dalszego rozwoju.

Czyli wracamy do stadionu. Kiedy stadion stanie się realną wartością?
W naszej strategii około czterech-pięciu lat.

Podpowiadam: kampania wyborcza się zbliża, poprzednia dopiero się skończyła. Co zostało z tych obietnic, które Wam wtedy złożono? Czekamy na rozwój sytuacji, ciągle tak naprawdę jesteśmy w punkcie zawieszenia.

Kręcimy się wokół tego stadionu… Jaki on będzie?
To nie ma być jakaś zamknięta kopuła, do której nie będzie można wejść. Dach będzie nad miejscami dla kibiców. Jedna ze ścian ma być zielona, porośnięta roślinnością. No i różnego rodzaju instalacje związanego z odzyskiwaniem wody, panele fotowoltaiczne. Ule będą. To ma być żywa tkanka miasta. Ekologiczna i wyjątkowa.

Czy nie prościej by było, żeby stadion miejski, ten na Bułgarskiej, był po prostu Lecha i Warty?
Problem z tym obiektem jest taki, że po pierwsze nie jest przystosowany do tego, żeby grały na nim dwie drużyny w roli gospodarzy. On w tej chwili po prostu technicznie się do tego nie nadaje i trzeba byłoby w niego zainwestować trochę pieniędzy, żeby się nadawał do takiego grania. Prozaiczna rzecz, ludziom się to może wydawać nieistotne, tam są dwie szatnie (dla gości i gospodarzy, czyli Lecha – przyp. red.) W profesjonalnym sporcie każda drużyna gospodarzy ma swoją szatnię na stałe. Ciężko żebyśmy przebierali się w kontenerach. Druga rzecz to murawa. Murawa tego obiektu nie wytrzymuje grania jednej drużyny, a co dopiero dwóch. Trzecia rzecz: ten stadion jest przystosowany do wykorzystania komercyjnie przez Lecha. Loże są przygotowane pod sponsorów Lecha. I czwarta rzecz: to jest stadion przygotowany pod duże granie, a my nie wiemy czy jesteśmy klubem, który może gromadzić takie rzesze kibiców, a taki stadion jest po prostu droższe w utrzymaniu. My ten nowy stadion zapełnimy i utrzymamy, bo przecież już utrzymujemy stadion w Grodzisku, na którym obecnie rozgrywamy swoje mecze.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poznań powinien wybudować drugi stadion. Dla Warty Poznań. Prezes Warty, Artur Meissner, przekonuje dlaczego to takie ważne - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto