Podróż poślubna Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości". Tak wyglądał ich miodowy miesiąc w Omanie. ZDJĘCIA

Gdy za oknami w Polsce śnieg i mróz, oni cieszyli się słońcem, wysoką temperaturą i wspaniałymi krajobrazami. Od ślubu Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości" minęły już cztery miesiące. Emocje opadły, tymczasem para wybrała się w zapowiadaną podróż poślubną - do Omanu. Oman leżący w południowo-wschodniej części Półwyspu Arabskiego, nad Morzem Arabskim to wciąż nieodkryty, ale coraz bardziej popularny kierunek na wyjątkowy urlop. Para, która poznała się dzięki randkowemu show dla seniorów, uwielbia podróżować, a wrażeniami zawsze dzieli się ze swoimi fanami. Tak było i tym razem...

Nie jesteśmy na końcu świata, ale i tak dosyć daleko od Polski. Po ok. 7 godz. lotu wylądowaliśmy w Omanie położonym na Półwyspie Arabskim, w południowo-wschodniej jego części w mieście Salalah. Państwo o długości ok. 900 km i szer. ok. 300 km powierzchnią zbliżone do Polski położone jest nad Morzem Arabskim, które kierując się w stronę Jemenu przechodzi w Ocean Indyjski. 3/4 powierzchni zajmują pustynie, chociaż są też tereny obfitujące w zieleń. Jesteśmy podekscytowani zwiedzaniem tego kraju. (...) To co już zobaczyliśmy i usłyszeliśmy zostanie w naszej pamięci na zawsze. W następnych dniach naszego po bytu na pewno doświadczymy jeszcze wielu pięknych wrażeń, z którymi się z Wami chętnie podzielimy - zwracali się do swoich fanów w mediach społecznościowych.

Seniorzy opowiedzieli m. in. o spotkaniu z wielbłądami i wycieczce w góry Jabal Samhan, która dostarczyła im wielu wrażeń i nowych informacji o pięknym kraju, jakim jest Oman.

Słońce otula nas swoim ciepłem, wiatr muska ciało i targa włosy, a my chłoniemy każdą taką chwilę radując się jak dzieci. Przesyłamy ciepełko, nasze radości i dobrą energię - opowiadali seniorzy.

- Na szlaku naszych podróży znalazło się m.in. miasto Taqah. Kiedy doszliśmy do klifów ukazał się nam widok zapierający dech w piersiach. Połyskujące w słońcu fale leniwie rozbijały się docierając do szerokiej plaży. W 1908 r. była to jeszcze nic nieznacząca mała osada. W tym miejscu urodziła się matka Sułtana Kabusa i dlatego powstał tutaj Narodowy Bank Omanu - relacjonowali w innym poście.

Iwona i Gerard opowiedzieli też m. in. o tym, jak spędzili noc na pustyni.

To był nasz bardzo piękny, wyjątkowy czas w podróży poślubnej. Dziękujemy za podróżowanie razem z nami i odbieranie tego tak jak chcemy to przekazywać - napisali tuż po powrocie. - Chodzi nam m. in. o pokazywanie świata, szczególnie tym, którzy nie mogą podróżować. Chcemy dzielić się radościami dając radość innym. Chcemy, żeby nasza strona była dla ludzi wzajemnie się szanujących i wzajemnie życzliwych. (...) Świat staje się piękniejszy, kiedy jesteśmy dla siebie milsi.

Przypomnijmy, 64-latka z Radomska i 83-latek z Zabrza pobrali się w 5 sierpnia na Zamku Królewskim w Niepołomicach. To była wyjątkowa uroczystość, do której para długo się przygotowywała. Oboje chcieli, by uroczystość wypadła jak najlepiej. Para darzy Niepołomice dużym sentymentem, to tutaj na zamku świętowano 80 urodziny Gerarda, tutaj seniorzy się zaręczyli. Gerard poprosił Iwonę o rękę dwa lata temu, 10 lipca 2021 podczas swojej imprezy urodzinowej. Wśród zaproszonych gości była rodzina, znajomi z "Sanatorium", a także Marta Manowska, prowadząca program. Tak było także na ślubie.

Dla Iwony to był trzeci ślub, dla Gerarda drugi. Na weselu bawiło się około 70 gości. Weselników zabawiał DJ wodzirej, a na stołach na jak zamek przystało królowała dziczyzna. Na obiad podano rosół z pierożkami i kaczkę z gruszką. Potem był pierwszy taniec, który para również długo ćwiczyła. Iwona na uroczystość przygotowała dwie suknie – na ślub i zabawę.

Czytaj więcej:

Jak wspomina Iwona, tego dnia przeżyła "niezapomniane chwile". - Wszystko się udało, a goście bawili się cudownie. Panowała rodzinna naturalna atmosfera, tak jak chcieliśmy... przy tak wyjątkowej okazji i oprawie zachować naturalność - mówiła Iwona. - Ślub i wesele wypadły przepięknie. Komentowano nawet, że takiej uroczystości nie powstydziłoby się Hollywood...

Weselników zabawiał DJ-wodzirej, a na stołach na jak zamek przystało królowała dziczyzna. Na obiad podano rosół z pierożkami i kaczkę z gruszką. Potem był pierwszy taniec, który para również długo ćwiczyła. Para zatańczyła do utworu Leonarda Cohena "Dance Me to the End of Love".

Bardzo denerwowaliśmy się też pierwszym tańcem, ale wszystko udało się idealnie - wspomina Iwona. Ale na tym taneczne stresy się nie skończyły, by wykupić swoje buty, para musiała zatańczyć... "Jezioro łabędzie". - Zabawa była cudowna. Jesteśmy przeszczęśliwi. Cieszymy się, że wesele się udało i że wszyscy dobrze się bawili - mówiła świeżo upieczona żona Gerarda. - Te emocje wciąż w nas buzują. Dziękujemy wszystkim za chwile wzruszeń i zaangażowanie.

Więcej o wrażeniach ze ślubu:

Zobaczcie też zdjęcia z sesji ślubnej Iwony i Gerarda: